To pierwszy film Davida Lyncha jaki oglądałem. Naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Bardziej przypomina niskobudżetowe, offowe kino europejskie, niż amerykańskie. Klimat został świetnie zbudowany. Film przywodził na myśl bardziej animację lalkową, niż produkcję z udziałem prawdziwych aktorów. Zresztą chyba ich głosy były nagrywane później i montowane. Lynch zrobił coś niecodziennego. Przedstawił czysty teatr absurdu na taśmie filmowej. Ciekawe rozwiązanie.