Nie mogę obecnie doszukać się żadnych pozytywnych walorów w tym filmie poza nazwiskiem reżysera, no może pewien klimat starych filmów, a potrafię docenić dobre kino. Efekty specjalne na obecne czasy mizerne, ptaki już nie straszą (chyba że niektórych młodych widzów), a w ogóle nie ma wytłumaczenia dlaczego miałyby napadać na ludzi. Napięcie obecnie w tym filmie jest wg. mnie też mizerne, może jedynie zaciekawienie, a doszukiwanie się ukrytych znaczeń jest po prostu śmieszne, no i niedociągnięcia w montażu.
Zupełnie się nie zgadzam. Nie należę do osób, które ślepo zachwalają filmy, których "nie wypada krytykować", ale Ptaki absolutnie mnie zachwyciły. Zafascynowała mnie historia rodzinki Mitcha, główna bohaterka, klimat. Ptaki podobały mi się nawet bardziej niż Psychoza, którą uwielbiam. Co do zakończenia to raczej jest to kwestia tego co zrobiło z nami współczesne kino amerykańskie - oczekujemy od filmu, by się ładnie zaczynał, miał punkt kulminacyjny i oczywiste zakończenie. Nie chcemy, by było trzeba za dużo główkować po emisji, by zostały tylko wrażenia. Ptaki są absolutnie fascynujące, choć doszedłem do tego dopiero kilka godzin po obejrzeniu. :)
Ja przez parę minut po zakończeniu zastanawiałem się, czy nie brakuje mi jakiegoś fragmentu :/ ale później uznałem, że to zakończenie jest najlepszym z możliwych. Uwielbiam "Ptaki", ale mimo wszystko wolę "Psychozę".
Zapraszam do zagłosowania w mojej ankiecie na najlepszy film Hitchcocka na: http://www.filmweb.pl/user/camillo_kp/blog Będę wdzięczny:)
Zakończenie jest akurat wg. mnie na plus, bohaterowie odchodzą - ptaki pozostają, pozostawiając grozę sytuacji. Tylko to jest horror, nie wiem jak można sobie obecnie wyobrazić aby ptaki mogły napadać na ludzi, niby dlaczego.
Jedno jest pewne - jeśli ptaki, symbole łagodności, zaczęły atakować ludzi, to musiało wydarzyć się coś naprawdę poważnego. Teraz zabawa w interpretację: jak myślicie, czy papużki nierozłączki miały coś wspólnego z atakami ptaków?
Papużki nie mają znaczenia poza tym, że mają związek z ptakami i odpowiednio widza przygotowują. Ten film wg. mnie miał za zadanie straszyć widza i nic więcej. I to było zrealizowane jak na tamte czasy po mistrzowsku. Obecnie jesli straszenie odpada, a film nie zawiera żadych głębszych filozofii, to nie stanowi większej wartości poza zaciekawieniem jak to było kiedyś tworzone. I tu ewentualnie problem czy oceniać z dzisiejszej perspektywy czy tamtych lat.
A wiesz, że tym sformułowaniem pokazałeś, że wpadłeś w pułapkę dość wąskiego, bo opartego na schematach, myślenia?
Co to w ogóle znaczy "oglądać Hitchcocka"? Czy on kręci jeden, wciąż ten sam film, że wszystkie trzeba oceniać tą samą miarą, w podobny sposób interpretować?
Nie, "oglądać Hitchcocka" to używać makówki podczas seansu. Widać nie każdy to potrafi.
Czyli jedyne co film ma do zaoferowania to symbolika którą trzeba wyłapywać podczas oglądania- niestety nie jest ona wg mnie warta 10/10. Fabuła jest mizerna, zwrotów akcji nie ma, gra aktorska nie porywa, główna bohaterka już całkiem. Muzyki jakoś nie zauważyłem, więc również nie porywa, napięcia trochę brak, scena w budce kiepsko zagrana, jedyne napięcie lekko wyczuwamy w ostatnich scenach w domu. No i zakończenie- po prostu sobie odjeżdżają. wszystko mierne, oprócz doszukiwania się symboliki.
Aleś ty mądry. A ja się przyłączam do postu "Rydza9000". Do dziś nie mogę zrozumieć tych zachwytów nad tym filmem. Mądrzy inaczej twierdzą wtedy że ktoś jest głupi i nie rozumie takich filmów. Film powinien zawierać w sobie przynajmniej jeden z dwóch aspektów. Rozrywka albo refleksja nad czaymś. Ja tu nic z tych rzeczy nie widzę. Już "Psychoza" czy "Okno na podwórze" są o niebo lepsze.
Najstraszniejszy w filmach grozy jest brak motywu.
Tu objawia się ślepa i niedoceniana potęga natury, ot ptaszki, które mogą być śmiertelnie niebezpieczne.
Dociekanie dlaczego, po co itp to typowe rozumowanie 45minutowych seriali detektywistycznych...
Dla przykładu Halloween Carpentera - tu brak motywu przeraża bardziej niż morderstwa.
Ślepy gniew- natury ludzkiej czy zwierzęcej- to coś co porusza :) bez łopatologicznego wskazania winnych :)
w podobnym stylu argumenty czytałam o "Omenie".... nie ma upiorów i gości latających po lesie z siekierą to nie jest strasznie....a w tym, że narodziło się uosobienie zła i zaczyna powoli zabierać się za ostateczną walkę nie ma nic strasznego...
a najgorsze dla masowego widza jest to, kiedy nie dostanie wszystkiego jak na tacy... kiedy musi zastanowić się czy to dobrze czy źle, że przybrany ojciec nie zabił małego dzieciaczka w "Omenie"..... i dlaczego ptaki atakowały wypindrzoną lalunię z wielkiego miasta z "Ptaków"
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/wroclaw-wrony-atakuja-na-kampusie-uczelni-studenc i-sie-boja,643095.html
Byś się zdziwił ;)
Dokładnie tak. Nie wytrzymał próby czasu, teraz film wydaje się śmieszny i przewidywalny. A pomyśleć, że kiedyś był jednym z najlepszych horrorów w tych czasach!
No niestety, ja też się zawiodłem na tym filmie...pod koniec przysnąłem co jest już niewybaczalne. Suspensu i napięcia nie uświadczyłem w ogóle. Błędy montażowe denerwujące. Nie wytrzymuje próby czasu ani trochę. W przeciwieństwie do "Psychozy".
Ogladając film podświadomie jesteśmy ciekawi zakończenia. Czyż wiec nie było tak, ze ogladając ten film troche sie wkurzyliście i poirytowaliście ? Bo ja na początku tak. Jednak nie powinno sie oceniać filmu na świeżo ;) Kolejnego dnia to zakończenie było dla mnie naprawdę fascynujące i intrygujące ;)) Bo film po prostu się skończył...żadnych napisów...nic
z twórcą tego tematu niestety zgodzić się nie mogę. Ptaki są świetne, trzymają w napięciu, a ja oglądając to w wieku 15 lat (czyli stosunkowo niedawno ; D) widząc chcmarę kruków pomieszanych z gołębiami przetraziłam się. nie śmirtelnie, ale w filmach są takie rzeczy, które dogłębnie, gdzies tam w środku straszą człowieka. sama myśl, że napada mnie tysiądze ptakow, które strają mi na łeb, a potem rozszarpuje jest wystarczzająco przeażająca. co do montażu filmu - czego możemy się spodziewać ? to tak jka mieć pretensje do ludzi z XV wieku, że ubierali się tak a nie inaczej, i że hip hopu nie słuchali. ; D
a końcówka - jeśli się nad nią zastanawiałam to była dobra. ; D
jedyne czego żałuję, to to, że nie obejrzałam filmu w oryginalnym kolorze.
chcę dodać jeszcze , że film mimo wszystko jest pełen domysłów, jak owe zagadkowe papużki np. ; d
Zapraszam do zagłosowania w mojej ankiecie na najlepszy film Hitchcocka na: http://www.filmweb.pl/user/camillo_kp/blog Będę wdzięczny:)
A ja się zgadzam. Ptaki już nie straszą. Ja nieraz turlałam się ze śmiechu po podłodze. Cóż... takie czasy. A szkoda, bo to klasyka.
Cóż..Być może Ptaki rzeczywiście już nie straszą- aczkolwiek na mnie, film zrobił bardzo duże wrażenie. Przy odpowiednio stworzonym nastroju film trzymał w napięciu, i miał coś jeszcze: zmuszał do myślenia. A to w dzisiejszym kinie jest rzadko spotykane, dlatego klasyka jest zawsze warta polecenia.
(Zauważyliście, że w cały film nie posiadał żadnej ścieżki dźwiękowej?)
Moment, w którym facet w garniturze eksploduje na stacji benzynowej, całe napięcie w filmie ewaporuje w przeciągu milisekundy.
hmm.. żadnych walorów?? Muszę temu natychmiast absolutnie zaprzeczyć..
Alfred Hitchcock to wirtuoz budowania napięcia w filmach.. i w tym filmie można poczuć TEN dreszczyk.. Choć według mnie lepszy od tego filmu jest "Zawrót głowy ", też Hitchcocka..
Ktoś narzekał, że film nie wyjaśnia do końca czemu ptaki atakowały ludzi, a to w tym filmie jest genialne, podobnie jak zakończenie, jak gdyby niedokończone. Mimo że w pierwszych odczuciach sprawia to wrażenie niedosytu, to jest to jak gdyby miejsce dla widza, gdzie może on dopowiedzieć jak on chciałby żeby film się zakończył, prowokuje do myślenia i uruchomienia własnej wyobraźni, wciąga widza i powoduje, że nie można odejść od ekranu, a nie tak jak w wielu współczesnych filmach wszystko jest wysunięte na tacy, żadnych refleksji... nic.
Alfred Hitchcock to wirtuoz budowania napięcia w filmach.. i w tym filmie można poczuć TEN dreszczyk..
nie stwierdzono:)
nie no trochę przesadziłeś, ale i masz racji. Ten film to nie horror, można go zaliczyć jako dreszczowiec, co najwyżej może straszyć dzieci... Ogólnie nie jest najgorszy, momentem w którym można "się bać" jest jedynie akcja w domu, te piski i wrzaski i nic poza tym. Ode mnie 6, nie widzę w tym filmie tego co wy piszecie "arcydzieło" i nie rozumiem czym się tu zachwycać...
Zgodzę się, że akcja jest trochę zbyt powolna. Można mnożyć przykłady scen, które, nieco przydługawe, miały zapewne, w czasach gdy film powstał - skutecznie, budować napięcie, jednak dzisiaj im się to nie udaje (np. scena w której Melanie pali papierosa a z tyłu, na placu zabaw, zbiera się chmara ptaków). Natomiast mniej więcej od połowy filmu naprawdę zaczyna się napięcie i myślę, że gdyby akcja toczyła się trochę szybciej, to film wcale nie ustępował by współczesnym thrillerom :)
Dzisiaj bez góry mięsa, cycków i wybuchu w pierwszych 5 minutach horroru nie ma "napięcia" :)
To znak, że dzisiaj i reżyserom i producentom i widzom brak wyobraźni...
"Efekty specjalne na obecne czasy mizerne"
Trzeba być niezłym ignorantem, żeby porównywać efekty z lat 60. do dzisiejszych. Wtedy "yellow screen" był nowością i za to należy się uznanie, a nie "mizerne jak na obecne czasy"! Hitchcock się w grobie przewraca.
"a w ogóle nie ma wytłumaczenia dlaczego miałyby napadać na ludzi."
No i o to właśnie chodzi. Film traciłby cały urok, gdyby wyjaśniał, co jest przyczyną ataku.
Obejrzyj sobie z 5 innych filmów Hitchocka, on w ten sposób budował napięcie, dla mnie ten film był moim 15 filmem Hitchcocka, więc jestem przyzwyczajona to lekko wolnej akcji. Wiesz, że Ptaki powstały w 1963 roku? Może nie straszą za bardzo, ale uwierz mi, wtedy to był straszny film.
Zgadzam sie, mnie tez ten film absolutnie nie zachwycil. Byc moze zle do tego podeszlam 114minut czekajac az cos sie zacznie dziac...no i sie nie zaczelo. To jest zupelnie co innego niz Psychoza ktora uwielbiam. (Przepraszam, nie mam polskich znakow).
Kolego, ale to film z 63go! Nie powinno się w ogóle porównywać efektów, to byłoby niepoważne. Oceniajmy tylko sam film, który klimat ma świetny!
Temat z 2009 roku, nie chcę mi się już pisać o tym samym, ale skoro te same zarzuty nadal się pojawiają, więc odpowiem:
Tu nie chodzi o porównania z obecnymi efektami, tylko o to, że to jest film oparty na straszeniu. Takie jest główne i wyłączne założenie tego filmu - aby straszyć widza, nic poza tym, a skoro nie straszy, to nie ma wielkiej wartości - jedynie jako ciekawostka. Budowanie napięcia mógł ocenić właściwie widz z tamtych czasów, dla którego film był nowością i robił inne wrażenie. Nie chodzi też o to, aby w filmie było wytłumaczone dlaczego ptaki napadają, tylko o to że założenie, że ptaki mogą w ogóle napadać na człowieka wydaje mi się niedorzeczne. Jeśli jednak kogoś nadal ten film straszy to ma prawo wystawić lepszą ocenę.
Pewnie nikogo już nie straszy, ale myślisz, że nowe horrory mnie straszą? Też nie, przecież to tylko filmy. A jak wspomniałem w Ptakach lubię klimat, a to, że mogły zaatakować wcale nie jest takie niedorzeczne, wystarczyłaby jakaś nowa ptasia agreso - grypa i szlus
"Pewnie nikogo już nie straszy, ale myślisz, że nowe horrory mnie straszą? Też nie, przecież to tylko filmy." - totalnie bezsensowna wypowiedź.
a dlaczego bezsensowna? według jakiego "klucza" rozpoznajesz, co jest sensowne, a co nie? masz jakąś wyłączność na "sensowność"? równie dobrze ja napiszę, że bredzisz bez sensu i dlaczego nie miałbym mieć racji ja? co sprawia, ze ty masz być tu jedyną wyrocznią tego, co ma sens a co nie? Ja tutaj niczego takiego nie widzę
Masz, niestety mówię, rację. W ogóle mało który film wytrzymuje próbę czasu. Nie lubiłem pana H. nigdy, ale doceniałem jego starania filmowe. Dziś z tego nie zostało nawę jedno złudzenie (Niech Cię nie myli moja 7., ona jest dawna.).
Moim zdaniem Psychoza i Zawrót Głowy wytrzymują próbę czasu, chociaż mają powolne tempo jak na dzisiejsze standardy.